czwartek, 28 czerwca 2012

Opętana

Pewna kobieta mieszkająca w wysokim bloku chciała zrobić sobie śniadanie. Poszła z zadowoleniem do kuchni. Nagle przypomniała jej się historia, która niby zdarzyła się naprawdę w sąsiednim bloku. Młoda dziewczyna skoczyła z najwyższego piętra wraz z półrocznym dzieckiem. Dokładnie przez to okno, na które teraz w skupieniu patrzyła. 
Nagle coś ją opętało. 
Zaczęła się rzucać na różne strony przy jedzeniu i mogła kontrolować nad przedmiotami. Gdy ona pomyślała "otwórz się" lodówka się otwierała. Na chwilę kobieta była sobą i zadzwoniła po innych. Później znów to samo. Po godzinie w domu kobiety zebrała się spora liczba osób, która chciała jej pomóc. W tym dziwny mężczyzna, który chyba był egzorcystą. Podszedł szybko do kobiety, złapał ją za głowę i dziwnym głosem krzyknął: "wyjdź z niej!!". Z ust kobiety wyleciał szary dym. I na tym się skończyło. Teraz kobieta jest normalna, ale nadal pamięta tą niezwykłą historię.


Wzięte z: ktoś opowiadał o tym w internecie

Krwawa Marry

W pewnym bloku na końcu ulicy mieszkała Marry wraz ze swoją matką.
Kobieta poszła do pracy całując dziewczynkę i krzycząc, by jak zawsze się trzymała.
Zadowolona dziewczynka na początku długo oglądała nowe, malutkie mieszkanko. Jej wzrok przykuła toaleta. "Sprawdzę, jaka jestem piękna" - pomyślała. Na początku do ręki wzięła czerwoną różę i weszła. Przez 6 minut, 6 sekund i 6 setnych przeglądała się w nim, gdy nagle usłyszała jakiś głos. "Krwawa Marry" - wydawało się, że to właśnie to jest mówione.
Zaciekawiona dziewczyna 3 razy powtórzyła "Krwawa Marry" po czym zniknęła.
Gdy matka wróciła do domu nigdzie nie mogła znaleźć córki. Nie wchodziła do łazienki. 
Tą sprawą zainteresował się pewien reporter. Pojechał na miejsce zdarzenia. Mieszkanie miało numer 666 (numer szatana), jednak reporter tym się nie przejął i wszedł. Wydawało się zwykłe. Lecz łazienka przykuła i jego wzrok. Wszedł do środka. Zrobił aparatem kilka zdjęć i nawet nie zauważył, że gdy przekroczył próg w jego ręku znalazła się czerwona róża... Nagle zobaczył w lustrze zaginioną dziewczynkę! Była widocznie tam wchłonięta. Nie myśląc za wiele reporter zdążył cyknąć parę zdjęć. Nagle usłyszał dziwny głos wyraźnie mówiący "Krwawa Marry". Reporter nie myśląc powtórzył 3 razy "Krawa Marry".Zaraz po tym dziewczynka go wchłonęła go do lustra! Aparat reportera upadł... 
Gdy mama wróciła do domu znalazła w łazience aparat. Zdążyła przejrzeć zdjęcia, które zrobił reporter! Zszokowana zaczęła płakać, a wtedy i ją spotkało to samo...
Już oficjalnie: ten dom zamieszkuje ktoś, kogo numer brzmi 666...


Wzięte z: harcerska

Łyse dziecko

Późnym wieczorem trzy dziewczynki: Ania, Marcelina i Zosia zaczęły się nudzić.
Nagle Ania zaproponowała, by wywołać ducha. Uradowane tym pomysłem dziewczynki przeszły do "niewinnej zabawy". Żadna z nich w to nie wierzyła, ale w trakcie zaczęły coraz bardziej w to wierzyć. Gdy skończyły usłyszały jakiś szmer, a następnie cichy płacz. Zosia była odważna i jako pierwsza podeszła do okna, by sprawdzić, co się stało. Nagle dziewczynki usłyszały straszliwy huk, okno rozbiło zakrwawione, łyse dziecko bez źrenic. Przestraszone zaczęły uciekać, ale Zosia nie zdążyła - dziecko z dziwną siłą złapało ją za nogę i wyrzuciło przez okno. Pokaleczona Zosia chciała wstać, ale nie mogła, gdyż poczuła, jak znowu coś ją łapie. To było to dziecko. Wrzasnęło tak, że Zosia ogłuchła, a po chwili zmarła na zawał serca. 
Reszta dziewczynek schowała się pod stołem, gdzie wywoływały ducha - wtedy zagrzmiało, a przyrządy, które zostały przez nie użyte zaczęły się palić. Ogień rozpowszechniał się szybko i Marcelina musiała iść coraz dalej w głąb pokoju. Nie było już wyjścia. Położyła się na łóżku, ogień był coraz szybszy. Zmarła w okropnych cierpieniach, gdy spaliła jej się twarz i reszta ciała.
Tylko Ania przeżyła. Nie wiadomo, gdzie teraz się znajduje, ale legenda głosi, że została służącą dziecka bez źrenic.


Wzięte z: pomysł nasunął mi łańcuszek

środa, 27 czerwca 2012

Nawiedzona noc

Pewna rodzina musiała się przeprowadzić. Wybrała brzydki, stary dom. Wszyscy mówili, że tam straszy, jednak rodzina tym się nie przejęła. W jej skład wchodziła mama, tata i trójka dzieci - dwóch dziewczynek w wieku 9 i 14 lat oraz chłopca w wieku 12 lat.
Nastała noc. Szczęśliwa rodzina musiała iść już spać. Każdy w oddzielnym pokoju oprócz rodziców.
O drugiej w nocy 14-letniej dziewczynce zachciało się pić. Wstała więc i przez wielkie okno ujrzała białą, przerażająco chudą postać z czerwonymi oczami. Zniknęła w jednej sekundzie. Dziewczyna odwróciła się. Duch siedział za nią! Przerażone krzyknęła, ale za cicho - postać dopadła ją i zabiła małym palcem. Jej krwią napisała na obrazie poprzedniej mieszkającej w tej pokoju "Następna...".
Tej samej nocy również chłopiec nie mógł zasnąć. Łóżko było dla niego zdecydowanie za wielkie. Kierował się w stronę pokoju rodziców, by im to powiedzieć. Dom był wielki jak willa, a jego korytarze wydały się nie mieć konta. W połowie drogi przed nim zaczęły na ścianie same wieszać się dziwne obrazy, w których nie było żadnego obrazka! Z ciekawości dotknął ramę jednego z nich, a wtedy wciągnął się w nią. Teraz on był tam obrazkiem...
Następnego dnia rodzina ujrzała obraz. Zdziwiona poszła do pokoju syna - tam go nie było! Nagle dziewczynka krzyknęła, że nie ma też jej starszej siostry, a jedynie krew!
Rodzice jednak nadal nie wierzyli. Kolejnej nocy spali z córką w tym samym pokoju - dla bezpieczeństwa.
Dorośli szybko zasnęli, gdy dziewczynka nadal skupiała się na białej kropce przed jej oczami, która chyba się do niej przybliżała. W końcu była tak wielka, że dziewczynka się zdziwiła. Wtedy wybuchła mocnym światłem, tak że dziewczynka straciła wzrok. Nie widziała więc sprawcy kolejnych zdarzeń... Słyszała, jak jej rodzice zostają szybko zamordowani. Ostatnie co usłyszała i poczuła to łamanie jej własnych kości. 
Do dziś nie wiadomo, co tam właściwie się stało - ale mówią, że starzy właściciele nie lubią nowych... Skoro oni zginęli w podobnych okolicznościach, to... 


Wzięte z: moje

Noc harcerska

Dzieci były uradowane - nastały wakacje. Pewna dziewczynka imieniem Ania wraz ze swoimi koleżankami wybrała się z pozostałymi harcerzami na biwak. Bawili się świetnie, aż wreszcie zapadła noc. Dziewczynki położyły się o dwudziestej drugiej. Ania spała w oddzielnym namiocie.
O dwudziestej czwartej usłyszała wycie.
Strasznie się przestraszyła, że to może być wilk, ale była jeszcze dzielna. Wycie jednak nie ustawało i za każdym razem było jak by głośniejsze...
W końcu dziewczynka postanowiła wyjść z namiotu i powiedzieć to swoim koleżankom. Nie zastała jednak ich w namiocie. Nie znalazła też druhny i innych członków biwaku harcerskiego.
Znów usłyszała wycie. Przestraszona pobiegła w las. Długo biegła, aż napotkała staroświecką, drewnianą chatkę. Zapukała. Otworzyła jej miła staruszka. Zaprosiła ją do środka na pierniczki i chipsy. Dziewczynka poszła do pokoju gościnnego i zjadła to, co dała jej staruszka. Znudziło się jej siedzenie w pokoju gościnnym i postanowiła pójść do kuchni. Tam samo bujało się drewniane krzesło, te bujane! Zdziwiona usiadła na nim, jednak krzesło zwaliło ją. Spróbowała drugi raz. Również ją zwaliło. Gdy spróbowała trzeci raz to samo - ale poczuła niezwykły ból. 
Gdy spadała nadziała się na nóż, który trzymał pies właścicielki domu. 
Z przebitymi rękoma szła w głąb kuchni. Tam potknęła się o dywan, którego wcześniej nie było i upadła kolanami na kolce obok. Dziewczynka nadal żyła. Nagle usłyszała jakieś rozmowy z piwniczki. Zeszła tam i otworzyła drzwi. Stała tam jej druhna i cała zabita grupka!
- Aha, to ty jesteś ostatnia. - zaśmiała się złowieszczo druhna i strzeliła z pistoletu prosto w jej brzuch. Dziewczynka jeszcze nadal cudem żyła, tylko udawała, że tak nie jest.
Nim zamknęła oczy ujrzała babcie wchodzącą z psem do piwniczki. Zaczęła o czymś rozmawiać z druhną. Usłyszała tylko jakieś dziwne słowa nie po tym języku. Nie wiedziała, że to klątwa, którą rzuciła na nią babcia. Była to klątwa, którą miała na sobie sama ona - nieśmiertelności po zabiciu.
Od teraz w chatce jak i w całej okolicy straszy ciało dziewczynki - całej we krwi, ledwo przytomnej - ale chyba jednak żywej.


Opowieść z: harcerska

Czerwone oczy

Pewien mężczyzna, po udanym urlopie w innym kraju postanowił pójść do hotelu. Był już bowiem bardzo śpiący, a jego ciotka, która miała dać mu schron w nieznanym dla niego miejscu umarła parę godzin wcześniej. 
Wreszcie dotarł na miejsce.
- Dzień dobry, czy jest wolny pokój? 
- Zaraz sprawdzę. Komputer mi się popsuł, pójdę na górę. A w tym czasie pan zaczeka przy tym pokoju, dobrze? - kobieta wskazała na drzwi na końcu korytarza. - Tylko niech pan nie zagląda przez dziurkę! Obiecuje pan?
- Dobrze, dobrze. - odpowiedział mężczyzna i stanął obok drzwi.
Jednak zżarła go ciekawość i spojrzał przez dziurkę. Ujrzał tam zwyczajną, piękną dziewczynę. Stała tyłem do drzwi dość blisko, by ujrzał jej bladą piękność...
Wreszcie zjawiła się kobieta z hotelu.
- Jest jeden pokój wolny. Zapraszam.
Następnego dnia mężczyzna postanowił się poskarżyć na brak potrzebnego mu w tej chwili prysznica w swoim pokoju.
- Zaraz pójdę to załatwić. - powiedziała kobieta. - A pan w tym czasie poczeka przy tych drzwiach. - znów wskazała na ten sam pokój, co wcześniej. - Tylko niech pan nie zagląda przez dziurkę.
Jednak ciekawość znów zżarła mężczyznę i zajrzał przez dziurkę. 
Ujrzał jedynie krwiście czerwony kolor. Pomyślał, że dziurkę zasłoniono jakąś chustką lub jakimś papierkiem. 
Wreszcie pojawiła się pracownica i powiedziała, gdzie mężczyzna może skorzystać z prysznica.
- Przepraszam, mogę o coś spytać? - nagle jej przerwał.
- Zajrzał pan przez dziurkę?
- Tak. - przyznał się. - Dlaczego pierwszego dnia ujrzałem piękną dziewczynę, a drugiego drzwi były zasłonięte chustą?
- No więc wszystko panu opowiem... Kiedyś wprowadziła się tu młoda para. Żyła zgodnie, lecz niestety, mąż zabił swoją partnerkę. 
Od teraz w tym pokoju straszy tu jej duch; o krwiście czerwonych oczach...


Od teraz moja koleżanka boi się zaglądać przez dziurkę... Kto wie, że w tej samej chwili druga osoba również tego nie zrobi? Wasz wzrok się spotka, a w tej opowieści nie byle kogo....
Aż strach mnie przeleciał!

Opowieść z: harcerska